Ta da!

Oto i one. Moje dzieci. A w zasadzie powinnam powiedzieć nasze dzieci – moje i Miśka. Słodka czwóreczka, tak jak u moich bezwęchowców, hau. 🙂 Dwie dziewczynki i dwóch chłopców – równy rozkład.

Za to rozkład masy jest zupełnie nierówny, bo trójeczka moich dzieciaków jest o, taka sobie drobna, za to jeden z moich synów to prawdziwy kawał psa. Wielki.

Wszyscy w piątkę czujemy się dobrze, choć niestety skończyło się na cesarskim cięciu, bo mój największy syn ustawił się do wyjścia jako pierwszy i wszystkim zablokował drogę.

No i tak to właśnie… teraz sobie leżymy, odpoczywamy, grzejemy się pod lampą, no i naturalnie regularnie się karmimy.

Choć to w zasadzie dopiero początek nowego życia moich dzieciaków i jeszcze musimy się odchować, przejść najbliższe, trudne dwa tygodnie, to Bezwęchowiec prosi, żeby podziękować wszystkim innym zaprzyjaźnionym bezwęchowcom, którzy nas wspierali, dopytywali i trzymali kciuki, co niniejszym czynię.

No to tyle, uciekam, bo młode wprawdzie teraz śpią i korzystam z wolnej chwili, żeby napisać kilka słów, ale zaraz się obudzą i będę je musiała nakar…

…chwilka…

….zaraz wracam, Bezwęchowiec coś mi tu mówi, momencik…

Ale jak, każdemu z osobna mam dziękować?!? Żartujesz chyba…???

Dobra, jestem z powrotem. Bezwęchowiec prosi, żeby podziękować w szczególności:

Annie Pol z PolAnka Polskie Rękodzieło za włożone serce, poświęcony czas, cierpliwość, ciepło, ogrom przekazanej nam wiedzy oraz wprowadzenie nas w świat corgi.

Monice Kosińskiej z Corgis’ Zone za wiedzę, poświęcony czas, dobre rady oraz wiarę, że nam się uda.

Wszystkim pracownikom wrocławskiej Przychodni Weterynaryjnej Katedry Rozrodu z Kliniką Zwierząt Gospodarskich za wspaniałą opiekę medyczną nade mną i moimi dzieciakami.

Wszystkim niezliczonym dobrym duszom z Corgi Polska oraz Lisie Pysie, których zaangażowanie, wsparcie oraz liczne rady w drobnych sprawach dodawały nam sił i podtrzymywały na duchu. 🙂