Kilka dni temu byłam prawdziwą gwiazdą. Miałam indywidualną sesję zdjęciową. A wszystko to dzięki Boo the Corgi, która cykała mi fotki.
Sesja odbyła się wcześnie rano, w parku. Musiałam wstać o 5.30 – nie jestem przyzwyczajona do takich barbarzyńskich poranków, ale opłacało się! Zresztą oceńcie sami, poniżej kilka moich fotografii.
P.S.
Spotkaliśmy dwie wiewiórki – nie zjadłam żadnej z nich. Bezwęchowiec mnie pochwalił. 🙂