Od kilku dni w domu panuje zamieszanie. Bezwęchowiec razem z resztą stada biega i wszystko w domu przestawia, odkurza, pucuje. Nie miałam pojęcia, po co to wszystko robi. Aż do dziś. Bo dziś przywlókł do domu jakieś drzewo, ustawił w kącie, a potem wszyscy na nim coś wieszali i teraz świeci.
Fakt, że całkiem ładnie pachnie (i różnorodnie!), ale to niesprawiedliwe, że ja mogę sobie przynieść do domu co najwyżej jednego patyczka, a Człowiekom wolno wstawić całe drzewo!
Zresztą trochę bez sensu z tym drzewem, bo nie ma pod nim trawy, ale wieczorem znalazły się tam jakieś paczuszki, a jedna nawet była dla mnie. Dostałam miniaturę takiego drzewa. Dobrze, że przynajmniej to moje daje się pogryźć.